CIESZANÓW ROCK FESTIWAL 2012 PART 2


DZIEŃ DRUGI. SOBOTA. GODZINA 10.
BUDZE SIĘ. LUBA POZA NAMIOTEM.
HIPSTERKA NIESTETY NIE.
LEŻĘ. GORĄCO. POCE SIĘ. PRZEJEBANE.
OD CZASU DO CZASU ZAWIEWA CHŁODEM.
TAK MI SIĘ NIE CHCE WSTAWAĆ.
PRÓBUJĘ ZASNĄĆ ALE SIĘ NIE DA.
MÓWIĄ ŻE NA ZEWNĄTRZ JEST CHŁODZNIEJ. PIERDOLENIE.
JAK NA SŁOŃCU MOŻE BYĆ CHŁODNIEJ?
FAKTYCZNIE BYŁO CHŁODNIEJ.
WYCIĄGNĄŁEM KARIMATĘ. JEBNĄŁEM SIĘ PRZED NAMIOTEM. LEŻE.
CAŁY DZIEŃ PRZEDE MNĄ. CO JA BĘDĘ ROBIŁ.
PALIMY PAPIEROSY. ZGŁODNIAŁEM. PIELGRZYMUJEMY DO SKLEPU.
GORĄCO JAK CHUJ. IDE BEZ KOSZULKI. JARA MI PLECY.
KUPIŁEM CIASTKA HOLENDERSKIE I MLEKO.
W CHUJA MNIE ZROBILI JEBAŃCE CWANIAKI PIERDOLONE.
PISAŁO, ŻE HOLENDERSKIE 2,50 ZŁ TO SE WZIĄŁEM. CZEKOLADOWE WZIĄŁEM.
CZEKOLADOWE BYŁY PO 4 ZŁ. TEGO JUŻ NIE NAPISALI.
IDZIEMY.
IDZIE JAKIŚ GOŚĆ KOŁO 50 LAT, PUNK ZE SZCZUREM NA RĘKACH. JARAM SIĘ. MIAŁEM KIEDYŚ SZCZURA.
OTWIERAM MLEKO.
DAJĘ MOJEJ LUBEJ PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY. ZAWLECZKA SPOD NAKRĘTKI Z MLEKA.
BASIA SIĘ JARA I CHODZI Z PIERŚCIONKIEM DO DZIŚ.
WPIERDALAM CISTECZKA, POPIJAM MLEKIEM. PO DRODZE SIADAMY GDZIEŚ POD JAKIMŚ MUREM W CIENIU.
ZNALAZŁEM FAJNEGO PAJĄKA. PRZYGARNĄŁEM GO.
LUBA SIĘ BAŁA.
WYRZUCIŁEM PAJĄKA.
WRÓCIŁ SIĘ, CHODZIŁ MI PO BRZUCHU ♥
ZNOWU WZIĄŁEM GO NA RĘCE.
SPUŚCIŁ SIĘ Z RADOŚCI.
LUBA WSTAŁA I GO ZABIŁA ;_ ; BYŁO MI SMUTNO. PEWNIE BYŁA ZAZDROSNA. ZIMNA SUKA.
TO WSZYSTKO PRZEZ TEN WIATRAK, KTÓRY MA W SWOIM POKOJU. WŁĄCZA WIATRAK SPECJALNIE PO TO, ŻEBY ROBIŁ Z NIĄ ZIMNĄ SUKĘ.
CWANIARA.
WRACAMY NA POLE NAMIOTOWE.
UPAŁ JAK CHUJ. IDZIEMY NA PRYSZNICE POLOWE.
POSZLIŚMY W KRZAKI. SIKAŁEM Z TRZEMA DZIEWCZYNAMI. LOL.
JESTEŚMY PRZY PRYSZNICACH. SPODZIEWAŁEM SIĘ ZIMNEJ WODY.
BYŁA LODOWATA. ALE CO MIAŁA ZROBIĆ TO ZROBIŁA - OCHŁODZIŁA.
AKURAT ZASZŁO SŁOŃCE I ZACZĘŁO WIAĆ. ZMARZŁEM.
IDZIEMY NA AMFITEATR, BO JACYŚ AMATORZY NAPIERDALAJĄ DOBRE NUTY.
LUDZIE TAŃCZĄ, MY SIEDZIMY.
LUBA IDZIE GDZIEŚ TAM.
SIEDZE, CZEKAM, NIE WRACA. IDE ZA NIĄ.
ONA SOBIE PUSZKE OKLEJA JAKIMŚ MATERIAŁEM I ZADOWOLONA SIEDZI.
IDE DO NAMIOTU.
W SUMIE TO CAŁY MOKRY JESTEM OD TYCH PRYSZNICY. CHUJ. LEŻE.
LEŻE.
LEŻE.
LEŻE.
NIE PAMIĘTAM WIĘCEJ.
PRZYCHODZI PORA, ŻE PASOWAŁOBY SIĘ NAJEBAĆ.
CZEKAJ, CZEKAJ.
JA TO SOBIE NAJPIERW MUSZĘ POWPIERDALAĆ.
ZABIERAM LUBĄ NA KEBSA.
ZNOWU IDE BEZ KOSZULKI. PLECY CORAZ BARDZIEJ ZJARANE.
DOSZLIŚMY.
DO KEBABA OFC.
LUBA ZAMAWIA KEBABA, JA ZAPIEKANKE.
KEBABY SĄ CHUJOWE.
PRZY KASIE CZUĆ JAK NAPIERDALA Z KUCHNI JAKIEŚ 60°C. NIE WIEM JAK ONI TAM PRACOWALI.
SIADAMY I CZEKAMY.
OKAZUJE SIĘ ŻE MIJA JAKIEŚ 20 MINUT ZANIM DOSTALIŚMY NASZE ŻARCIE.
KOLEJKI.
LUBA ŚMIEJE SIĘ Z JAKIEJŚ LAMY ŻE MA UDA NIEOGOLONE. CHYBA USŁYSZAŁA TO TAMTA DZIEWCZYNA BO SIE NA NAS POPATRZYŁA I SCHOWAŁA XD
W MIĘDZYCZASIE LUDZIE DOSTAJĄ SWOJE ŻARCIE I ROZPIERDALAJĄ POMIDORY I OGÓRKI PO ZIEMI. UDAJĄ ŻE NIC NIE WIDZIELI I IDĄ DALEJ.
TEŻ TAK ROBIĘ.
DOSTAJEMY NASZE ŻARCIE.
W BARZE ZA GORĄCO, PRZED BAREM NIE MA MIEJSCA.
IDZIEMY NA PRZYSTANEK WPIERDALAĆ.
WPIERDALAMY.
ZAKRZTUSIŁEM SIĘ ZAPIEKANKĄ. KRUCHA BUŁA BYŁA.
LUBA COŚ NARZEKA ŻE MA JAKIEŚ NIEROZGRYZALNE CZĘŚCI KURCZAKA W SWOIM KEBABIE.
KŁÓCIMY SIĘ CZY IŚĆ KUPIĆ ALKOHOL CZY NAJPIERW ZADZWONIĆ DO RESZTY ŻEBY WIEDZIEĆ CZY ONI JUŻ TERAZ TEŻ CHCĄ PIĆ.
WYSZŁO NA MOJE.
ZAWSZE WYCHODZI XD
WRACAMY SIĘ, PO DRODZE LUBA DZWONI SIĘ ORIENTOWAĆ.
IDZIEMY SIĘ NAJEBAĆ Z RESZTĄ NA RUINY. JAKIEŚ PAŁACE OPUSZCZONE ROZPIERDOLONE PRZEDWOJENNE.
PRZED RUINAMI JEST SKLEP. KOLEJKA TAKA ŻE AŻ NA ZEWNĄTRZ Z 15 OSÓB STOI.
CHUJ, TEŻ SE POSTOIMY. CZEGO TO NIE ROBI SIĘ DLA ALKOHOLU.
MINĘŁO ZE 20 MIN. ZAKUPILISMY 2 WOJAKI, 3 HARNASIE I 3 ŻUBRY.
LUBA SCHOWAŁA DO TOREBKI WSZYSTKO.
WYCHODZIMY ZE SKLEPU. JACYŚ GOŚCIE ZADOWOLENI DRĄ SIĘ ŻE IDZIE Z TORBA PEŁNĄ BROWARÓW.
SAMI TRZYMALI PO 15 PUSTYCH BUTELEK NA WYMIANE W RĘKACH.
NO TO IDZIEMY PIĆ.
WCHODZIMY W MINI LASEK, DOCHODZIMY DO RUIN.
SIADAMY NA TRAWCE PRZED RUINAMI, PIJEMY.
WYJEBAŁEM 2 PIWA.
JAKIŚ GOŚĆ ZGONI OBOK NAS. RZUCAM GO KAPSLEM. NIE TRAFIŁEM.
DZIWNI LUDZIE. SPIERDALALI NIBY SIĘ WYSIKAĆ I NIE WRACALI. CI CO SZLI SZUKAĆ TYCH SIKAJĄCYCH TEŻ NIE WRACALI.
LUBA TEŻ POSZŁA.
ALE WRÓCIŁA I PRZENIEŚLIŚMY SIĘ TAM GDZIE BYŁA WIĘKSZA BIBA.
3 PIWO WYPIŁEM.
JAKIŚ KOLO Z MOJEGO MIASTA. ZNAJOMY ZNAJOMEGO I ZNAJOMY MOJEJ LUBEJ PRZYCZEPIA SIĘ DO MNIE I MI PIERDOLI JAKIEŚ GŁUPOTY.
CHYBA PODOBAŁA MU SIĘ MOJA LUBA. COŚ TAM PIERDOLIŁ ŻE MYŚLAŁ ŻE DEBILEM JESTEM. ALE JEDNAK NIE. ŻE NA FEJSIE MYŚLAŁ ŻE DEBILEM JESTEM. PO KOMENTARZACH I ZDJĘCIACH. ŻE DZIEWCZYNE MAM FAJNĄ, ŻEBYM DBAŁ.
NIEKTÓRZY PO ALKOHOLU TAK MAJĄ.
POTEM COŚ DO LUBEJ PIERDOLIŁ O MNIE.
CHUJ Z NIM. PRZYSZLI JACYS LUDZIE Z ALKOHOLEM W ARBUZIE.
CHYBA TEGO NIE PIŁEM. NIE PAMIĘTAM XD
LUBA ODDAJE MI SWOJE PIWO, BO NIE MOŻE ZDZIERŻYĆ.
WYPIJAM. SIKAM.
JEST COS KOŁO PÓŁNOCY. LUBA STWIERDZA ŻE NAKURWIAMY NA KONCERT BO PRAWIE WSZYSTKICH WYMIOTŁO.
IDZIEMY NA KUKIZ I PIERSI.
JEBIE MNIE TEN ZESPÓŁ, NIE ZNAM CHYBA ŻADNEGO KAWAŁKA.
POTAŃCOWALIŚMY Z 15 MIN I SPIERDALAMY NA POLE NAMIOTOWE.
LUBA JEBNĘŁA SIĘ PRZED NAMIOTEM NA KARIMACIE I GADA Z KUMPLAMI.
UJEBAŁEM SIĘ OBOK NIEJ.
PRZYSNĄŁEM.
BUDZE SIĘ.
ZIMNO.
Z AUTOMATU BUDZE LUBĄ I MÓWIE ŻE SPAĆ IDZIEMY.
LUBA COŚ O MYCIU PIERDOLI.
PIERDOLE W TAKI ZIĄB IŚĆ SIĘ MYĆ. WOLE ŚMIERDZIEĆ.
MIAŁEM ANTYPERSPIRANT, WIĘC MOGŁEM SIĘ NIE MYĆ W OGÓLE.
FUCK YEA.
XD
WYPIERDOLIŁEM WSZYSTKO Z NAMIOTU, ŻEBY MIEJSCE BYŁO.
MAŁO NIE ZAMARZŁEM.
IDZIEMY SPAĆ.